czwartek, 21 kwietnia 2016

Sztuka zniechęcania...

Dobrze ciągnął...ale urwał. Znacie to powiedzenie? Ja znam je, aż za dobrze.
Ten wpis robię szczególnie dla młodych ludzi.
Ludzi, którzy tak jak ja zapragnęli złożyć swą energię na ołtarzu zmian w Polsce. Tak bardzo chciałem znaleźć ludzi, którym zależy... że stałem się ślepcem.
Znalazłem ich, ale w zupełnie innym miejscu niż się spodziewałem. Tym ludziom za wsparcie dziękuje.
Ten tekst mógłbym w zasadzie napisać cytatami. Pewna pruska świnia zwana Otto von Bismarck napisała dawno temu znaczący cytat: "Ludzie nie powinni widzieć jak robi się kiełbasę i politykę". Ta kanalia trafnie określiła poziom transparentności społecznej. Wszak do dziś ten prusak jest twórcą naszego opresyjnego systemu emerytalnego zabijającego nas po kawałeczku każdego dnia.
Niestety ja zajrzałem w samo serce maszynki do mielenia mięsa. I coś bezpowrotnie się zmieniło. Zawsze brzydziłem się polityką i pogardzałem partyjniactwem, ale postanowiłem w imię wyższych ideałów złamać swą niechęć i w sposób organoleptyczny sprawdzić jaka jest prawdziwa intencja ruchów wolnościowych opartych na patriarchacie Janusza Korwin-Mikkego. Zaliczyłem dwa twory: KNP, które się rozpadło i KORWiN gdzie pomimo funkcji jaką pełniłem (prezes oddziału) okazało się, że nie jestem nawet członkiem. Taki paradoks. Może to i lepiej. Dla mnie to też był szok, ale słowo szok bardzo szybko w tej partii przechodzi w słowo "standard", a to momentalnie zamienia się w "obojętność".
Dlaczego teraz? Przecież teraz dopiero gigantyczna szansa przed wami. Dostaliście subwencję. Przed wami konwent i....
No własnie. Nie potrafię dłużej zwodzić ludzi wyimaginowanym celem w KORWiNie. Tego celu najzwyczajniej nie ma, a im więcej docierało do mnie informacji, tym mocniej obraz układał się w zaplanowaną całość. Ten cel jest skalibrowany w taki sposób, by przez kolejne dekady próbować i zmagać się z przeciwnościami jakie są sztucznie tworzone wewnątrz partii.  Bo chodzi o to, by nie złapać, lecz gonić króliczka, który podobno ucieka od 30 lat dziwnymi skokami.
Kto mądry niech sobie dopowie resztę.
Ja mam już 100% pewność. To proste. Jeżeli zaakceptowaliście ustalenia okrągłego stołu i zobaczyliście dokumenty wysypujące się z różnych szaf. Jeżeli spróbujecie ogarnąć skalę kontroli z lat 80,  zrozumiecie mechanizm jaki działa pod płaszczykiem nieporadności, śmieszności i doboru kadr bazujących na egoistycznej bylejakości. Idealny hamulcowy istnieje i nikt go nie musi szukać. Rzeczy oczywiste zawsze są na samym widoku i nie wymagają ukrywania. Oczywiście to zawsze jest wina złych komunistów, którzy sypią kłody pod nogi od tylu lat. Ja również tak myślałem, z zewnątrz to nawet jest trochę logiczne i poparte słowami samego JKM, jednak widząc tryby od środka bardzo szybko dochodzimy do wniosku, że rola "złych innych" to bzdura wymyślona na potrzeby systemu.
Im szybciej zrozumiemy fakt kontroli każdej  politycznej ścieżki, tym szybciej będziemy mogli się przegrupować i podjąć realny front zjednoczenia dobrych ludzi. To jest prawdziwy koszmar planistów. Zjednoczenie dobrych ludzi.  



W planie miało być coś zupełnie innego. Ludzie o twardych kręgosłupach moralnych z jasnym nastawieniem na słowo POLSKA. Takich poszukiwałem. I takich odnalazłem na dole w oddziałach. Wspaniali ludzie bez prawa głosu w sprawach partii, poświęcali swój czas, swoje pieniądze na samą możliwość walki. Dla idei. Tak rodzi się coś wielkiego i każdy z nas to czuł. Jeżeli w każdym oddziale pojawiła się taka chemia, taka wola walki, poświecenia to jedyne czego musi wystrzegać się lider partii, to roztrwonienia tej pozytywnej energii. Wydawałoby się to oczywiste. Pracowaliśmy więc w pocie czoła mając znikomą wiedzę o tym, jak na górze zawiązuje się spółdzielnia pod wezwaniem nowoczesnego, wojowniczego lidera.
I wtedy coś w nas pękło. Jak można krzyczeć "Oderwijmy świnie od koryta" i obserwować liderów robiących sobie dobrze? Przecież to PSL w czystej postaci. Fasada i gładkie słówka wypowiadane do kamer przestały pasować do tego co się odsłaniało. Czara goryczy przelała się w dniu wieczoru wyborczego. Wtedy po rozmowie z kilkoma liderami zrozumiałem, że celem ostatecznym jest subwencja. Nie próg wyborczy, ale kilkanaście baniek. Smutne, ale większość ludzi wewnątrz doskonale o tym wie. Cała kampania to wielka ściema. W momencie gdy nam po plecach płynął pot, inni turlali się po podłodze ze śmiechu widząc dowody wpłaty ludzi wierzących w sukces KORWiN. Liderzy doskonale wiedzieli o poziomie fachowości w kampanii, a mimo to mówili o możliwych 10%. Wszystko to było podtrzymywane przez JKM przy każdej wypowiedzi. Myślicie, że nastąpiły jakieś rozliczenia osób odpowiedzialnych za kampanię, jakieś wnioski, debata, cokolwiek...nic.
Nawet nie będę opisywał spotkania powyborczego. Niepotrzebne są tak mocne słowa.

Mam prawie 40 lat i trochę za stary jestem na naiwnego kuca zapatrzonego w Korwina. Widzę co dzieje się w kraju i UE i mam dosyć kiwania palcem w bucie na potrzeby kontrolowanej opozycji. Dodanie na końcu zdania w Brukseli "a po za tym UE musi zostać zniszczona", to trochę za mało w mojej ocenie.
Dlatego informuję, że odcinam się od KORWiN definitywnie. Obojętnie czy jestem prezesem czy też nie. Ustępuje z tego fikcyjnego stanowiska, a jako człowiek nie będący nawet członkiem mogę powiedzieć więcej i dosadniej. Nie mogę dłużej patrzeć jak ludzie na dole marnotrawią swoją energię przez niezrozumiałe kaprysy i frazesy prezesa. Widzę jak podcinane są skrzydła ludziom przez przemyślane potykacze mające jeden cel: w odpowiednim punkcie programu upuścić parę z rosnących słupków poparcia. Mam tego serdecznie dość. Mam dość partii, która istnieje tylko na Facebooku, a jej liderzy mierzą poparcie krajowe w lajkach. Mam dosyć kompromitacji i tłumaczenia innych. Mam dość ośmieszania mego oddziału pomysłem dofinansowania kwotą kilkudziesięciu złotych w momencie gdy partia przejmuje dziesiątki milionów złotych. Mam dość cenzury w grupach wewnętrznych i układów rozchodzących się promieniście od dwóch czołowych postaci.
Mam dość kompletnego braku profesjonalizmu i żerowania na młodych naiwnych kucach robiących wszystko za wszystkich. I mogę tak wymieniać długo...
Ale największy żal mam do tych osób, którym zaufałem, do osób które pomimo tego, że mają pełną świadomość prowadzonej gry, dalej przesuwają pionki po szachownicy zwodząc kolejne setki dzieciaków. Prawda jest brutalna. Gdy zobaczyłem poziom zorganizowania wewnątrz, to złapałem się za głowę. Oddział elbląski mógł z marszu przejąć wszystkie obowiązki w kraju, oraz udzielać korepetycji z planowania i strategii działań. Grupa kilku chłopaków siedzących na trzepaku pod blokiem ma większe pole oddziaływania na okolicę niż internetowe oddziały na FB w całej Polsce. Pozory, Pozory, Pozory...Koszmar.
Okrągłe słowa wyrażane tylko do oka kamery. Punkty grzania. Karyny. Rozgłos. I tak w koło Macieju.



Piszę to zwłaszcza do osób, które w rożnych wyborach oddały na mnie swój głos. Wielu ludzi zna mnie osobiście i wie z jakiej gliny jestem ulepiony. Niestety firmowałem swoim nazwiskiem partię, która nie myśli o żadnej konsolidacji prawicy, nie myśli o budowaniu Wielkiej Rzeczypospolitej. Firmowałem partię, która istnieje tylko po to, by wypełnić lukę na prawicy i zebrać elektorat buntu. Ten rektorat zostaje przeżuty i wypluty. Po tym zabiegu młody człowiek znajduje się w stanie całkowitego braku zaangażowania i apatii. Traci wiarę w sens ideałów i jest niezdolny do podjęcia działania. Najzwyczajniej ma sobie dać spokój z Polską. Maszyna zniechęcania i bezradności. Tylko partie mogą coś zmienić...więc odpuść sobie chłopie.
Przepraszam Was serdecznie, ale wiem, że wielu z Was czytając te słowa czuje się oszukanym.
Stało się tak bo zaufaliście mojej osobie. Ja natomiast zaufałem innym.
Wybaczcie mi.

Zakończę tekstem jaki usłyszałem z ust pewnego lidera z samej góry. Przyjechał do nas i wizytował nasze biuro wyborcze. Zachwycił się miejscem i stylem lokalu.
- Wyglądacie prawie jak profesjonalna partia...
Ludzi słyszących to ogarnęła złość i zdziwienie.
-Taki żart...szybko dorzucił lider widząc, że chyba za bardzo poluzował język.
 
Wielu ludzi opluje mnie po tym wpisie.
Posądzi o jakieś chore ambicje, o kłamstwo, o pranie brudów, lub parcie na kasę. Przeważnie tym się zwalcza takich niepokornych.
To nieprofesjonalne. Tak się nie robi.
Długo nad tym myślałem. Wielu takich jak ja odchodzi w zupełnej ciszy. Unoszą się honorem i znikają. Jesteśmy środowiskiem które jeżeli jest szczere, ma bardzo mocno wpojone wartości. Dlatego właśnie postanowiłem to napisać. Chcę złamać tabu, by ostrzec przed zwodniczym działaniem mającym nas odwieść od prawdziwej istoty pojednania:

BÓG, HONOR, OJCZYZNA. 

Zawsze głośno.
Zawsze w odpowiedniej kolejności.
Jedno nie może istnieć bez drugiego. Nierozłączne.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń

Archiwum bloga