sobota, 17 maja 2014

Poznaj elblążan ubiegających się o mandat do PE: Michał Szydlarski


Oto wywiad z Info Elbląg każdy z kandydatów dostał takie same pytania. Jestem dugi po człowieku z PO J. Wcisła. Ciekawe zestawienie wyszło. Polecam przeczytać oba artykuły. Propaganda sukcesu kontra masakryczna szczerość.   


Oto link do wypocin pana Wcisły: http://info.elblag.pl/9,36102,Poznaj-elblazan-ubiegajacych-sie-o-mandat-do-PE-Jerzy-Wcisla-PO.html

A to moje odpowiedzi na te same pytania:

Dlaczego zdecydował się Pan wystartować w wyborach do Parlamentu Europejskiego?

Powiem szczerze, nie pakuję walizek do Brukseli.  Z naszego okręgu „3” do zdobycia są dwa mandaty, chętnych na sowitą wypłatę na poziomie 40.000 złotych jest wielu. O intencjach osób kandydujących nie będę się wypowiadał, bowiem rozliczą ich wyborcy, w których przebudzenie mocno wierzę. Kongres Nowej Prawicy należy do ugrupowania Unio-Sceptycznego, więc start w tych wyborach traktuję, jako możliwość naświetlenia ludziom, czym jest Unia Europejska. Rząd operuje niezliczonymi środkami na promocję sukcesu w telewizji i gazetach, w rzeczywistości jest to upadek cywilizacji zachodniej.  Nakręciłem dwa krótkie filmy, ( które nie kosztowały podatnika nawet złotówki) pierwszy jest o lobbingu korporacji, jaki odbywa się na brukselskich salonach. To podstawowy element rozbioru i upadku naszej gospodarki, która ma pełnić rolę skansenu Europy przeżerającego zachodnie produkty. Drugi film jest o regulacjach unijnych dotyczących medycyny naturalnej i żywności ekologicznej. Bruksela odbierze nam wszelką możliwość samostanowienia w imię interesów potężnych farmaceutycznych korporacji. Dlatego właśnie zdecydowałem się dać swoja twarz i nazwisko na plakat w tych wyborach. Bierność ludzi jest wszechobecna, ich wiedza o sposobach rozgrywania dzisiejszego świata jest na równie niskim poziomie. Ta niewiedza jest właśnie mandatem dla rządzących nami polityków. Postanowiłem coś zmienić, zawalczyć. W świetle tych wyborów znaleźć 5 minut na przekaz, który może nakłoni, choć jedną osobę do poszukiwania prawdy. To moja misja. 

Nie wszystkie partie zdecydowały się umieścić na swoich listach elblążan, a te, które to zrobiły nie obstawiły nimi pierwszych miejsc.
Jak Pan myśli, dlaczego?

Nam Elbląg wydaje się wszystkim.  Puszczamy w niepamięć wiele rozczarowań, jakie daje nam codzienne zmaganie się z realiami naszego Elbląga- Kochamy to miasto. Politycy z czołowych komitetów widzą zaś tylko słupki poparcia i statystyki. Jak i gdzie ulokować lojalnego przyjaciela, który zagłosuje bez zastanowienia jak mu wódz partyjny karze. Kongres Nowej Prawicy jest jedynym komitetem, który postawił na autentyczność ludzi czystych od brudów polityki. Z Elbląga, jako jedyni „walczymy” we dwójkę na liście numer 7. Olsztyn dostał jedynkę, jednak powiedzmy sobie szczerze czy człowiek z zewnątrz porównujący oba miasta – postawi na Elbląg?                                                 Osobiście bardzo bym chciał, by tak było.

Jak Pan ocenia swoje miejsce na liście? Jest Pan z niego zadowolony?

Choć nie wypada o tym mówić- jestem skromną osobą i nie mam parcia na polityczne szkło. Zależy mi na pozytywnym działaniu na rzecz wolności i godnego życia. Mam miejsce 7 na liście numer 7. Czy można być niezadowolonym z takiego miejsca? Dodatkowo moje miasto obchodzi 777 lecie nadania praw miejskich. Myślę, że cyfra 7 to bardzo szczęśliwa wróżba na przyszłość.

Czy może Pan podać przykład, w którym europarlamentarzysta zrobił coś dla naszego miasta?

Nie ma takiego przykładu. W Europarlamencie wybraniec ludu nie ma najmniejszego wpływu na stanowione prawo i regulacje UE. Fasada propagandy stworzyła opinię, że Polacy idą tam coś zmienić. Ludzie, którzy są na szczycie władzy jak Manuel Barroso czy Lady Aschton są niewybieralni, są powoływani.  To oni decydują o kształcie dzisiejszej Europy. Zresztą proszę spytać samych zainteresowanych, którzy po raz kolejny tłoczą się przy drzwiach Europarlamentu. W populistycznych obietnicach zapewne będą bardzo mocni, jednak w czynach „zero”. Podpisać się o ósmej rano w Brukseli i pierwszym samolotem na koszt podatnika wrócić do kraju. Tak to wygląda. Stworzono mechanizm, w którym eurodeputowany jest tak obwarowany możliwościami legalnego gromadzenia fortuny, że działalność polityczna jest nieistotna, a nawet niemożliwa do realizacji z racji pogoni za rozdawanym euro. Tak to sprytnie wymyślono. Prawo przechodzi bokiem w osobnym pokoju, gdzie wielcy Europy tasują karty razem z bankierami i prezesami wielkich korporacji. Smutne, ale prawdziwe.  

Co, gdyby wygrał Pan wybory, mógłby Pan zrobić dla Elbląga?

Niestety tak jak napisałem wyżej w kwestii zmian na forum Parlamentu Europejskiego. 
Nic. Pomimo najszczerszych chęci. Zapewne inni kandydaci zaczną powoływać się na zmiany zrealizowane za kłamliwie darmowe środki z funduszu strukturalnego UE. Nasz elektorat na szczęście mocno stąpa po ziemi i dobrze liczy wpłacane na konto Brukseli składki polskie. Dopłacamy do tych zmian i każdy, kto mówi inaczej, zaklina niczym zły Dżin rzeczywistość naszego kraju. Ludzie widząc powierzchowność inwestycji nie znają realnych kosztów poniesionych przez podatnika i jego następne pokolenia.                                                                                                                                                   Natomiast puszczając wodze fantazji. W ramach środków pozyskanych z pensji europosła utworzyłbym konkurs na trzech najlepszych elbląskich przedsiębiorców. Potem zacząłbym budowanie wokół tych produktów rozpoznawalnej marki powiązanej ściśle z miastem. Kolejnym krokiem było by zabranie trzech prezesów elbląskich firm w kuluary Parlamentu Europejskiego by tam razem z partiami współpracującymi z Kongresem Nowej Prawicy porozmawiać o planach budowy nowego szlaku handlowego. Myślę, że wspólnota innych miast, z których pochodzą zaprzyjaźnieni unio-sceptycy może dać wiele więcej, niż obiecanie przed kamerami największej głupoty.

Od frekwencji zależy ilu elblążan będzie miało szanse zasiąść w PE.
Jak Pan myśli, ilu mieszkańców naszego miasta pójdzie zagłosować?

Liczę na pospolite ruszenie ludzi młodych. Kongresowi Nowej Prawicy zarzuca się wykorzystanie mody na partie prawicowe w rzekomo silnej Europie. Ja powiem inaczej. Nasza siła i skok poparcia, nie bierze się z mody. To jest desperacki krzyk ludzi młodych i tych, nazywanych zdradzonym pokoleniem. Zostali w kraju, są wykształceni, zobaczyli na zmywaku jak działa Europa równych szans i właśnie oni podniosą rękę za nami. Wszystko już było, politycy tasują się na stołkach tworząc nowe kolory ugrupowań. Jedyną zmianą jest stan konta posłów i ministrów. Polska się cofa. Zawsze było tak, że PO i PIS prześlizgiwało się przy minimalnej frekwencji. Przez 30 lat wmówiono Polakom, że wybory nic nie zmieniają. I oni w to uwierzyli, brzydzą się polityką. O ile wiem z naszego regionu są dwa mandaty do europarlamentu. Czas pokaże, ale on działa na naszą korzyść. Kolejne afery rządzących i udawanej opozycji odsłaniają prawdę. To proces, który nie ma awaryjnego hamulca. Młodość to energia i bunt. Politycy zlekceważyli nas.  Pomyśleli, że wystarczająca ilość wyjechała z kraju zostawiając, za sobą bezradny folwark. To wielki błąd. Jestem dobrej myśli.

Przekop Mierzei i droga bezpośrednia do Trójmiasta to typowe "wabiki" dla wyborców. Czy Pan deklaruje podjęcie kroków w tych sprawach?

Przekop to słowo klucz w elbląskiej polityce. To istny poganiacz słupków poparcia, który sprawia że polityk zdaje się człowiekiem czynu i kimś kto bardzo troszczy się o miasto. Postawmy sobie pytane, dlaczego ten przekop nie istnieje od dawna? Kto decyduje o takim projekcie? Radny? Prezydent Elbląga? Europoseł? Przekop mierzei przy zawyżonych cenach wyceniono na 700 milionów. Stadion narodowy kosztował prawie 2 MILIARDY!!! To bardzo wiele wyjaśnia, pokazując, że przekop to nie wynik braku środków, a braku dobrej woli. Obecnie poprzez Ukrainę troszkę zmieniło się rozplanowanie na światowej szachownicy. Poprzez nasze granice będą realizowane nowe cele i całkiem możliwe, że pozwolą nam zrobić przekop. Lecz po cyrku, jaki odstawili nasi politycy na Majdanie na handel z Rosjanami nie liczmy. 
Może Szwedzi? 
Zdecydowanie odcinam się od tego odgrzewanego kotleta.


Z Michałem Szydlarskim rozmawiała  Kamila Jabłonowska


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz