Frekwencja wyborcza w naszym mieście pokazała mocno, że nasze
słowa mówiące:
” Jeżeli młodzi ludzie nie zareagują w tych wyborach to Elbląg stanie
się emerytalno-urzędniczą wioską”- były w momencie ich wypowiadania już przeterminowane,
określiliśmy stan, który istnieje.
W
ogólnopolskiej liczbie poprawiliśmy wynik eurowyborów dodając 90 tyś głosów do
ogólnej puli. Jak, na partię która
nie posiadała nawet złotówki podatnika to może być pewną osłodą porażki.
Dla mnie osobiście
najbardziej liczył się wynik mojej małej ojczyzny. Okazało się jednak, że
zmobilizować można tylko dwa typy ludzi decydujących o twoim losie. Typ katolickiego
zombie, które wytyczne dostaje poprzez tubę łączącą gabinet prezydenta z salą zakrystii
w parafii, oraz drugi typ karnego wyborcy jakim jest urzędniczo-rodzinny bilans
zysków głaszczący rękę swego karmiącego pana.
Tak wygląda obraz po bitwie,
którą niewątpliwie przegraliśmy. Za rok lub dwa Elbląg czeka bankructwo i rządy
komisarza obejmującego dług i kolejne populistyczne inwestycje dla
geriatrycznej tłuszczy. Karta seniora, kolejne siłownie na powietrzu do rozruszania
stawów, skwerki, fontanny, ławeczki, nowe trasy Nordic Walking, basen. Brutalnie
uderzyła w nas rzeczywistość, którą chcieliśmy pchnąć na inne tory. Szansa na
odrobinę nadziei dla ludzi młodych została wdeptana w glebę. Nastąpiło swoiste
samozaoranie przez nasz elektorat, który wczorajszego dnia raptem przestał
istnieć. Wielu powie:
„A może on nigdy nie
istniał?” , bo czym jest postawienie lajka czy wpisanie komentarza wobec
wyjścia z domu i postawienia krzyżyka pod nazwiskiem. Wirtualny sen, cała masa
włożonej pracy, czasu, wydane ciężko zarobione pieniądze i nerwy…to wszystko
rozbiło się o ścianę z napisem „MAM WYJE…NE!” Przepraszam za tak mocne i czarne słowa, ale
trudno w obecnej sytuacji znaleźć optymizm tak potrzebny do kolejnego wysiłku.
Teraz
kibicujemy wszystkim z poza układu, którym udało się prześliznąć przez próg
wyborczy tak, by wprowadzić choć jedną osobę do rady. Tak, by choć mała iskra z
wewnątrz politycznej jaskini pozwoliła nam poznać prawdę o stanie naszego
miasta.
Może potrzebne będzie spotkanie
z ludźmi, którzy podobnie jak my otrzymali obywatelski cios.
W sytuacjach
kryzysowych często rodzi się zupełnie nowy pomysł. Na ten moment trudno o inną refleksję.
Niemniej serdecznie dziękuje tym wszystkim, którzy oddali na mnie głos.
Dziękuję,
że uwierzyliście w prawdziwość mej osoby i tego co chciałem przekazać. To teraz
niezmiernie ważne wsparcie.
Wyników personalnych jeszcze nie znamy, a o samej
komisji wyborczej nie warto dyskutować w kulturalnych słowach. Czekamy i liżemy rany.
Pozdrawiam i do usłyszenia w następnym odcinku już z uśmiechem na
twarzy.
Michał Szydlarski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz