poniedziałek, 17 listopada 2014

Krajobraz po bitwie.

                                                         
Frekwencja wyborcza w naszym mieście pokazała mocno, że nasze słowa mówiące:
” Jeżeli młodzi ludzie nie zareagują w tych wyborach to Elbląg stanie się emerytalno-urzędniczą wioską”- były w momencie ich wypowiadania już przeterminowane, określiliśmy stan, który istnieje.
W ogólnopolskiej liczbie poprawiliśmy wynik eurowyborów dodając 90 tyś głosów do ogólnej puli. Jak, na partię która nie posiadała nawet złotówki podatnika to może być pewną osłodą porażki. 
Dla mnie osobiście najbardziej liczył się wynik mojej małej ojczyzny. Okazało się jednak, że zmobilizować można tylko dwa typy ludzi decydujących o twoim losie. Typ katolickiego zombie, które wytyczne dostaje poprzez tubę łączącą gabinet prezydenta z salą zakrystii w parafii, oraz drugi typ karnego wyborcy jakim jest urzędniczo-rodzinny bilans zysków głaszczący rękę swego karmiącego pana. 
Tak wygląda obraz po bitwie, którą niewątpliwie przegraliśmy. Za rok lub dwa Elbląg czeka bankructwo i rządy komisarza obejmującego dług i kolejne populistyczne inwestycje dla geriatrycznej tłuszczy. Karta seniora, kolejne siłownie na powietrzu do rozruszania stawów, skwerki, fontanny, ławeczki, nowe trasy Nordic Walking, basen. Brutalnie uderzyła w nas rzeczywistość, którą chcieliśmy pchnąć na inne tory. Szansa na odrobinę nadziei dla ludzi młodych została wdeptana w glebę. Nastąpiło swoiste samozaoranie przez nasz elektorat, który wczorajszego dnia raptem przestał istnieć. Wielu powie:                         
„A może on nigdy nie istniał?” , bo czym jest postawienie lajka czy wpisanie komentarza wobec wyjścia z domu i postawienia krzyżyka pod nazwiskiem. Wirtualny sen, cała masa włożonej pracy, czasu, wydane ciężko zarobione pieniądze i nerwy…to wszystko rozbiło się o ścianę z napisem „MAM WYJE…NE!”  Przepraszam za tak mocne i czarne słowa, ale trudno w obecnej sytuacji znaleźć optymizm tak potrzebny do kolejnego wysiłku. 
Teraz kibicujemy wszystkim z poza układu, którym udało się prześliznąć przez próg wyborczy tak, by wprowadzić choć jedną osobę do rady. Tak, by choć mała iskra z wewnątrz politycznej jaskini pozwoliła nam poznać prawdę o stanie naszego miasta.  
Może potrzebne będzie spotkanie z ludźmi, którzy podobnie jak my otrzymali obywatelski cios.
W sytuacjach kryzysowych często rodzi się zupełnie nowy pomysł.  Na ten moment trudno o inną refleksję. 
Niemniej serdecznie dziękuje tym wszystkim, którzy oddali na mnie głos. 
Dziękuję, że uwierzyliście w prawdziwość mej osoby i tego co chciałem przekazać. To teraz niezmiernie ważne wsparcie. 
Wyników personalnych jeszcze nie znamy, a o samej komisji wyborczej nie warto dyskutować w kulturalnych słowach. Czekamy i liżemy rany.                                                             
Pozdrawiam i do usłyszenia w następnym odcinku już z uśmiechem na twarzy.

Michał Szydlarski. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń

Archiwum bloga